Moje prosiaczki

Moją pierwszą świnką, jaką kiedykolwiek miałam była prześliczna 3-tygodniowa rozetka...
Zaczęło się od mojej siostry, kiedy to zapragnęła mieć świnkę morską. Sądziłam, że nie jest to dobry pomysł, za dużo kosztuje, a jeśli byśmy popełniły błąd w "wychowaniu" jej stracimy tylko pieniądze. Kiedy było to pewne, że będzie u nas, postanowiłam popatrzeć, jakie są rasy i znalazłam długowłose...pokochałam od razu! Decyzja zapadła - będzie długowłosa. Co kilka dni pojawialiśmy się w zoologicznym czekając na upragnionego prosiaczka. Nie znając się jeszcze dobrze na rasach, sprzedawczyni wcisnęła nam "długowłosą rozetkę" i fakt faktem Kubuś jest teraz bardzo puszysty. :) 
Sesja wielkanocna ;)
 Niedługo po jego kupnie zdecydowaliśmy się na następną świnkę, tym razem samiczkę. Cel był niestety przykry, ponieważ chcieliśmy je rozmnażać, a młode sprzedawać...
Nasze prosiaczki już w pierwszym dniu bardzo się polubiły ;)
Ich pierwsze wspólne zdjęcie
 Gdy weszliśmy do zoologicznego po Tosię, jeżdżąc po całym mieście, siedziała sama, biedna w klatce. Miała wtedy 4 tygodnie. 
Teraz jednak jest to prawdziwa długowłosa ... Peruwianka!
Piękna sierść Tośki

Jeszcze w tym samym dniu zorientowałam się bardziej, że świnek nie powinno się rozmnażać...
Wtedy zaczęłam żałować, że wzięliśmy 2 inne płci, ale nie było już odwrotu...
  • Ciąża dla samiczki jest bardzo stresująca jak i sam poród 
Aby zwierzę było zdrowe, musi mieć przynajmniej raz młode. Tak też zaplanowaliśmy. Kiedy Kubuś zaczął mieć zaloty do Tośki, nie mogłam ciągle trzymać ich oddzielnie. Wreszcie postanowiłam ich połączyć. Po dwóch miesiącach, dokładnie 1 czerwca na świat przyszły 2 samczyki ;')
Całe, zdrowe, kochane. Tosia myślę dobrze to zniosła, nie było żadnych powikłań przy porodzie. 
Na zdjęciu nie widać ich dokładnie, ale jak mogą się zachowywać 1-dniowe prosiaczki, które wariowały z radości? Najlepsze zdjęcie jakie mogłam uchwycić. 
Dokładnie miesiąc po porodzie oddaliśmy świnkę nowej właścicielce, której bardzo się prosiaczek spodobał. Na właściciela czeka jeszcze druga pociecha. 
2 tygodnie po narodzinach Kubuś przeszedł ryzykowny zabieg, a mianowicie kastrację. Nie było żadnych problemów. Teraz nie musimy się bać, że samczyk znów zmajstruje kolejne "słodziaki"...
Wszyscy są zadowoleni, a ja nie żałuję, że posiadam dwie najwspanialsze świnki morskie <3
 A ty jak pokochałeś świnki morskie? :)

2 komentarze:

  1. Widzę, że wszystko jest przemyślane i naprawiamy popełnione błedy (kastracja). Na początku się zmartwiłam, jak przeczytałam, że chcecie je rozmnażać, ale poźniej wszystko się wyjasniło. Słodkie maluszki <3

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...