niedziela, 1 lutego 2015

Historia lubi się powtarzać

Oto i po tygodniu ukazuje się notka. Cieszycie się ? Wiem, że blog nie ma wielu stałych czytelników, ale chociaż może jedna osoba jest na bieżąco. Więc droga osobo, wiesz, że coś się zmieniło u moich prosiaczków ? U Tosi i Matyldy ?

Miało być ciut inaczej. Kupiłam Macie, aby zapełnić pustkę po Kubusia, a i żeby Tosia miała kogoś do koleżeństwa. Wzięłam ją z tego zoologicznego, pomimo tego, że wyglądała tak a nie inaczej. Wiedziałam, że zapewniłam jej dom, opiekę i miłość. A stało się odwrotnie...

Każdy z Was wie, że historia lubi się powtarzać. Ale żeby tak szybko ? 5 stycznia odszedł ode mnie Kubuś, 26 również i Matylda [*].

Do tej pory ciężko jest mi powiedzieć na 100% co było przyczyną zgonu. Pisałam tutaj (choć notka się dodała w złym miejscu i musiałam ją wywalić), że moja młodsza świnka dostała biegunki w zeszłą sobotę. Przestraszyłam się. Oddzieliłam ją, dałam do pudełka, naścieliłam ręcznikami i dałam siano i wodę. Maltretowała się wtedy cały dzień. Na szczęście już w niedzielę nie było ani śladu, odetchnęłam z ulgą.
W poniedziałek na górnym pięterku widziałam rozmazane kupki. Nie wiedziałam, czy to Maci, więc zrobiłam "kwarantannę". Nie było nic więc stwierdziłam, że to fałszywy alarm. Będąc cały czas w pokoju, weszła moja siostra i jak to zawsze bywa, zajrzała do klatki. Wyciągnęła leżąc Matyldę i mówiła, że zdechła.
O matko... mam przed oczami to wydarzenie, moją sztywną, ale wciąż żywą świnkę. Nie wiedziałam co robić, ona zdycha, ale nie zdechła! Jest jeszcze nadzieja... Była 22, więc na weterynarza raczej nie było co liczyć, zwłaszcza, że jej stan pogarszał się z sekundy na sekundy. Ale i tak było za późno...

Przypuszczam, że wystraszyła się mojego kota, który wskoczył na klatkę z dwóch metrów. Niestety kociak jest mały i biega jak opętany, ciężko jest go oduczyć złych manier. Świnki morskie małą słabe serduszka i właśnie może dojść do zawału. Nie chciałam opisywać tego tutaj, bo co sobie pomyślicie? Że nie potrafię się opiekować zwierzętami... Mam duże wyrzuty sumienia, ale to nie była moja wina. Starałam się jak mogłam.

Uspokoję Was tylko, że drugą świnkę zakupie dopiero na wiosnę/lato, gdzie będę mieć już świeżą trawę, sianko i owoce oraz warzywa z własnej grządki. W dodatku mogą pojawić się małe zmiany w klatce. Ale zobaczymy, jak powiedziałam. to dopiero za jakiś czas.

U Tosi wszystko w porządku. Wykąpałam ją ostatnio i powycinałam kołtuny. Zaczęły mi się ferie, a to znaczy, że notki będą częściej gościć na tym blogu. Pozdrawiam Was!

3 komentarze:

  1. Tak mi przykro z powodu Twojej świnki... W marcu zeszłego roku, Tosia już sześcioletnia miała paraliż... Więc niestety wiem, jak to jest.

    To na pewno była wina zoologicznego, niestety nie zawsze ma się na takie coś wpływ.

    A ja na pewno będę kolejną stałą czytelniczką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale szkodaa... ;( możliwe że to wina sklepu, bo na pewno nie twoja, chyba że się świnka zestresowała... współczuje... będę stałą czytelniczką. Na razie nie mam prosiaka, ale już za Niedługo! Także będę prowadzić bloga ;) mam nadzieję, ze czasem wpadniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To pewnie wina zoologicznego :/
    Następnym razem może weźmiesz świnkę z SPŚM?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...